Styczeń to czas podsumowań – rok 2023 za nami, w rok 2024 weszliśmy w typowym dla nas stylu zmian i rozwoju. Zapytaliśmy więc Mariusza Bałaja, Prezesa MAKO TSL, i Łukasza Makurata, Dyrektora Handlowego, jak z ich perspektywy wyglądał rok miniony i czego w Grupie MAKO TSL możemy się spodziewać w obecnym.
Wiedzieliśmy, że rok 2023 będzie ciężki, ale chyba nikt nie spodziewał się, jak bardzo. Co myślicie o rynku transportowym w minionym roku i jak bardzo prognozy odbiegały od rzeczywistości?
Mariusz Bałaj: Prognozy nie napawały wielkim optymizmem, ale aż takich ciężarów to nie spodziewał się chyba nikt. To był trudny rok dla całej branży TSL. To, co zdarzyło się ze stawkami za transport jest właściwie niewytłumaczalne, nie ma w tym logiki. Wszystkie koszty poszły w górę, za to przychody w dół. 2023 wraz z końcówką 2022 zafundował solidny zjazd. Myślę, że większość
z Was pamięta, ale z kronikarskiego obowiązku warto przypomnieć – to były takie czasy, kiedy duże auta jeździły za 1,5€, a standardowe 10 EP po 0,6€… Jak jest dzisiaj, wszyscy wiemy.
Łukasz Makurat: Faktycznie był to bardzo wymagający rok, a rynek nie oszczędzał nikogo. Mimowolnej weryfikacji poddane zostały w pierwszej kolejności firmy przewozowe, a dalej również spedycyjne. Finalnie mam wrażenie, że w całym tym zamieszaniu, w 2023 na skutek kolejnych narzutów zarobił tylko… budżet państwa. Moim zdaniem taka sytuacja będzie miała swoje dalsze konsekwencje również w roku bieżącym. To typowa dla tego rynku sinusoida, z tym że obecny „zjazd” jest zdecydowanie głębszy, niż można się było spodziewać. Jak zawsze w takich czasach, w uprzywilejowanej pozycji są firmy, które swój biznes prowadzą stabilnie i na solidnych podstawach. Jak mawia Warren Buffett: „Dopiero podczas odpływu okazuje się, kto pływał bez majtek”.
W perspektywie tego podsumowania, jak postrzegacie wyniki wykręcone przez MAKO TSL w 2023 roku?
Łukasz: Z liczbami się nie dyskutuje, a te nie są po naszej stronie. Natomiast patrząc z szerszej perspektywy nie możemy uznać tego roku za straconego. Podwoiliśmy flotę własną Trucksa, czy poszerzyliśmy bazę klientów bezpośrednich. „Kupuj kiedy inni sprzedają, sprzedawaj kiedy inni kupują”- znów Buffett. Wszystko to postrzegam jako inwestycje na przyszłość, które z pewnością pomogą nam przeorganizować i usprawnić pracę.
Mariusz: Rok podzieliłbym na dwie części. Pierwsza część roku to walka o ograniczenie strat. Trwało to właściwie aż do września, kiedy rynek lekko się obudził. Druga część roku to próba odrabiania tych strat i trochę więcej nadziei, że najgorsze momenty tego kryzysu już za nami. Dostrzegam jeden pozytyw w tej całej sytuacji, z którego można być zadowolonym. W odpowiednim momencie, kiedy rynek zaczął trochę lepiej funkcjonować – nie mówię, że było świetnie, ale po prostu trochę lepiej – byliśmy w stanie to wykorzystać.
Łukasz: Nawiązując jeszcze do tego „pływania bez majtek”, to szczególnie w tym roku odczuliśmy bardzo pozytywny efekt długoletniej i konsekwentnie prowadzonej, stabilnej polityki finansowej Grupy MAKO TSL. Pozwoliło nam to nie wpaść w inercję i bardzo pomogło w podejmowaniu strategicznych decyzji.
Rok 2024 będzie według Was powrotem do normalności? Jak bardzo pozytywnie nastawiamy się na przyszłość?
Mariusz: Według mnie nie będzie jeszcze powrotem, będzie początkiem powrotu do normalności, to dłuższy proces. W 2024 roku rynek na pewno znowu się trochę zmieni, wejdą nowe regulacje, nowe zagrożenia, którym trzeba będzie się przeciwstawić. Stworzy też nowe możliwości, które będzie trzeba umieć wykorzystać. No i najważniejsze: według mnie w 2024 roku trzeba utrzymać odpowiednio dużą skalę. Moim zdaniem, pozycja dużych firm na rynku TSL będzie się tylko umacniać, za to Ci mniejsi będą mieli trudniej.
Łukasz: Zgadzam się w pełni z Mariuszem. Zakładam, że pierwszy kwartał czy dwa, to będzie jeszcze czas dokończenia korekty. Potem rynek powinien odbić i, nie chcąc dać się zepchnąć do stałej defensywy, powinniśmy podążać za tym trendem stawiając na dalszy rozwój. Zdecydowanie powinniśmy wykorzystać wielką przewagę, jaką jest skala naszej floty. Z pewnością nie unikniemy zmian w sposobie pracy, których różne modele już w mniejszej skali testujemy.
Jakie najważniejsze plany snujemy na najbliższą przyszłość Grupy MAKO TSL? Czego możemy się spodziewać w poszczególnych Działach naszej organizacji?
Mariusz: Konkurencja się zbroi, wyścig technologiczny ruszył już dawno. Nowe aplikacje i narzędzia dla transportu wyrastają jak grzyby po deszczu. W tym wyścigu biorą już udział nawet giełdy transportowe… Zgodnie z mega trendem związanym ze sztuczną inteligencją, algorytmami, cyfryzacją i automatyzacją, będziemy dalej szli tą drogą – naszym zdaniem jedyną słuszną. Szeroko pojęta cyfryzacja nie dotyka tylko części operacyjnej. Dużo zmienia się też w administracji i księgowości, pewnie mieliście okazję usłyszeć ostatnio dość popularny skrót KSEF. To również rewolucja dotycząca faktur, która jeszcze przed nami.
Łukasz: Pozostając przy cyfryzacji, trendem, któremu w krótkim terminie powinniśmy się bacznie przyglądać i być na niego gotowi może być e-CMR. Od sierpnia tego roku wszystkie organy publiczne w UE będą musiały brać pod uwagę elektroniczną informację na temat transportu towarowego, przykładowo w postaci elektronicznego listu przewozowego. Długofalowe trendy, które bacznie śledzimy to: w branży transportu – tachografy na busach w 2026; a ogólniej w gospodarce – szeroko pojęta ekologia (np. auta napędzane wodorem). Staramy się na bieżąco obserwować i podążać za wszystkimi zmianami na rynku tak, aby nie dać się zaskoczyć. Żeby podejmować akcje i dyktować zmiany, a nie tylko reagować na to, co się dzieje. Do tego niezbędne są ciągłe inwestycje, a to z kolei pcha nas do dalszego rozwoju. Na szczęście rozwój jest wyryty w DNA MAKO TSL!